Przejdź do głównej zawartości

Wyzwanie z Mel B - relacja + moja playlista

Na początku pochwalę się Wam- w końcu mój komputer ma połączenie z siecią (mam polskie znaki!).

Wiem, że dzisiejszy dzień należy do 7. edycji maratonu treningowego, niestety nie jestem w stanie wykonać go w tym czasie (mały metraż, mąż i ja z maratonem to zbytni hardcore, dlatego muszę poczekać, aż wyjdzie do pracy). Ćwiczę jako spóźnialska- jutro. I wtedy też pojawi się moja relacja.

Dziś chciałabym jednak opisać moje pierwsze dni z wyzwaniem '30 dni z Mel B. + Tiffany na boczki". Moja tablica wygląda obecnie tak (mam już na jutro wpisany maraton!).


Jeśli chodzi o rozkład ćwiczeń w tygodniu to przedstawia się to następująco:


Jak już napisałam- ze względu na warunki mieszkaniowe treningi w weekend są bardzo trudne do wykonania. Dodatkowo po 2 dniach pełnego treningu złapałam okropne zakwasy na udach, co już w piątek (3 dzień) sprawiło, że nie byłam w stanie skończyć zestawu na nogi i odpadłam w połowie. Stwierdziłam, że najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji będzie zrobienie sobie 2 dni na regenerację (weekend), tym bardziej, że w poniedziałek czeka na mnie maraton! 

Pierwszy dzień z Mel B. był przygodą- właściwie znałam jedynie ćwiczenia na brzuch (teraz po 3 dni zaczynam się do nich przekonywać). Muszę przyznać bez bicia, że rozgrzewka nie należy do moich ulubionych i raczej nigdy nie sięgnę po nią w swoim treningu. 
Kilka ćwiczeń okazało się dla mnie torturą- idzie mi z nimi coraz lepiej (wyrabiam technikę lub mięśnie). Oto moje zestawienie (ćwiczenia są w kolejności w jakiej pojawiają się w całym treningu):

Nr 1:
Trudnością tutaj nie jest wykonywanie samego ćwiczenia, ale... mój tyłek. A dokładniej... kość ogonowa? Za każdym razem czuję, że wycieram jakąś jej częścią spracowany dywan. Mój błąd, czy tak jest i muszę to przeboleć (dodam, że ćwiczenie to nie wykonuję pierwszy raz)?

Nr 2:
Nie widzę dokładnego sensu tego ćwiczenia, szczególnie z nogami ułożonymi w ten sposób. Nie boli mnie nic innego prócz ramion.

Nr 3:
Tu autentycznie czuję jak boli mnie pośladek (kość?)... i to znów nie od ćwiczeń, a wyłącznie tego, że na nim się układam. Problem częściowo rozwiązałam układając się bardziej na pupie... To ćwiczenie wyciska.

Nr 4 i 5:


Te dwa ćwiczenia, szczególnie zestawione zaraz po sobie to moja grupa śmierci. Jeszcze nie wykonałam nawet połowy. dodatkowo podczas wykonywania drugiego ćwiczenia przytrafiają mi się bardzo dotkliwe przykurcze. Jestem ciekawa czy kiedyś będę w stanie przećwiczyć cały określony czas...

Nr 6:
Trening nóg... po kilku minutach wstawania i siadania nie jestem w stanie podnosić nóg... a później jeszcze robić wykopów. Przypuszczam, że te ćwiczenia odpowiadają za moje zakwasy.

Nie mniej jednak, przynajmniej teraz... ćwiczy mi się w miarę przyjemnie, 40 minut mi się nie dłuży (ciekawe jak będzie w przyszłym tygodniu, należę do osób, które szybko nudzą się jednym zestawem ćwiczeń). Tą część lubię o wiele bardziej niż Tiff. Niby ćwiczenia przyjemne, ale taki styl ich prowadzenia zbyt przypomina mi aerobik, do którego od czasów gimnazjalnych pałam nienawiścią.

Ostatnim czasem zmotywowałam się do stworzenia mojej własnej, osobistej playlisty na kanale youtube'a- jeżeli ktoś chciałby poćwiczyć przy dynamicznej liście odtwarzania w klimatach rockowo/metalowych udostępniam link. Kawałki mają dość podobne tempo, a dzięki basom dają mi niesamowitego kopa (jak się cieszę, że mam subwoofer, który sprawia, że moje doznania są intensywniejsze).

Annubisowa playlista

Komentarze

  1. podjelam sie tego wyzwania i szybko z niego zrezygnowalam

    trzymam za Ciebie kciuki!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie próbowałam jeszcze ćwiczeń z Mel B., ale muszę powiedzieć, że sama akcja jest bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba się przekonać, szczerze do wyzwania i samej instruktorki podchodziłam dość chłodno... gdyby nie to, że przezywam kryzys motywowania sie do ćwiczeń pewnie nie wzięłabym udziału...

      Usuń
  3. To prawda, ćwiczenia z Mel B., szczególnie na początku powodują mega zakwasy :) też tak miałam, ale chyba już moje mięśnie przyzwyczaiły się i teraz jest OK. Nie robię tych ćwiczeń na nogi, tylko na pośladki, ale wszystko wypróbowałam na sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez chodził taki pomysł po głowie, na razie nie chce jednak niczego wyrzuca, bo szybko znajdę sobie wymówki (;

      Usuń
    2. I moje ciasto marchewkowe wychodzi własnie takie z posmakiem piernika :) ale to chyba zasługa cynamonu, gałki muszkatołowej, imbiru i kardamonu :)Mimo wszystko lubię ten smak :)

      Usuń
    3. moje też! przez to je strasznie lubię również ;]

      Usuń
  4. Co do numeru 1 - nie tylko ty masz ten dyskomfort. Mi również to dokucza (: Życzę wytrwałości (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ćwiczenie 4 i 5 to chyba moje ulubione z tego zestawu, w ogóle lubię cały ten trening brzucha! A z treningiem nóg mam to samo, dla mnie jest zabójczy, lubię go najmniej przez to ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też je lubię, nie zmienia to faktu, że nie ejstem w formie by je w całości wykonywać... ciekawe czy pod koniec wyzwania mi się uda...

      Usuń
  6. wciaz nie dziala mi aparat abym mogla zrobic ladne zdjecia otagowanej akcji :/

    dopisalam Twoj blog do spisu blogów fit, bedzie mi bardzo milo jezeli dodasz na swoim blogu banerek z aktywnym linkiem do spisu
    http://blogifit.blogspot.com/

    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam z niecierpliwością! ;]

      Dodana bylam już wcześniej, bannerek mam od tamtego czasu po prawej stronie ;]

      Usuń
  7. Z Mel B ćwiczyłam na początku miesiąc to dobre programy, ale ja potrzebuję różnorodności. Na kość ogonową polecam poduszkę. Miałam ten sm kłopot, który skończył się wraz z tym patentem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jej potrzebuję, jakbym ćwiczyła dłużej to by mi się odechciało. Na razie jednak jeste w fazie motywacji (;
      Przez poduszkę też boli... stwierdzenie, że dla piękna trzeba cierpieć nabiera sensu... ;]

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Miejsca w sieci, w których można mnie śledzić - porównanie portali pomagających w odchudzaniu

Tym razem zbiór stron i portali internetowych, z których korzystam w celu śledzenia moich postępów. 1. Slank 2. FatSecret 3. Endomondo Ktoś mógłby zapytać - dlaczego korzystam z aż trzech, przy czym w każdym aktualizuję dany z różną częstotliwością. Odpowiedź jest prosta - bo żaden z tych portali nie jest idealny i każdemu czegoś w mojej opinii brakuje. Nie znalazłam do dziś strony idealnej, dlatego wspomagam się nimi trzema. Stąd pojawił się również pomysł na porównanie tych trzech stron. Jesteście ciekawi, który jest najbardziej użyteczny, który może Wam się przydać? Slank.pl Endomondo.pl FatSecret.pl Oprawa wizualna / łatwość w poruszaniu się po portalu +++ Tutaj prym wiedzie Slank, szata graficzna cieszy oko i pozwala na znalezienie wszystkich informacji w kilka sekund. Obsługa tej strony nie powinna sprawić problemu nikomu, nawet osobie która przed chwilą założyła tam konto. + Drugi w mojej opinii jest End

Metamorfoza w zdjęciach z rozmiaru 42/44 do 36/38

Pewien czas temu pisałam, że przymierzam się do opublikowania rezultatów w rzeczywistości, tak by cyferki które zamieszczam na blogu mogły znaleźć swoje odniesienie w wyglądzie. Cóż, zdjęcia innych dziewczyn 'przed' i 'po' działają na mnie niesamowicie- zazdroszczę takich postów, tak i ja postanowiłam takowe zestawienie wykonać. Co prawda moje odchudzanie i praca nad sylwetką nie jest zakończona, ale czemu nie? Od razu muszę zaznaczyć, że nie mam zdjęcia w bieliźnie 'przed'. Od opublikowania zdjęcia 'w trakcie' też powstrzymuje mnie kilka aspektów- dlatego mam nadzieję, że wybaczycie mi takie w ciuchach. Zdaję sobie sprawę z tego, iż mogą być mało miarodajne. Posiłkując się  tabelą rozmiarów  swój rozmiar początkowy określiłam na 42/44. Natomiast obecnie jest to 36/38.  Tutaj  aktualne zestawienie w liczbach. Rozmiar 42/44 - zdjęcia z przełomu kwiecień/maj Rozmiar 36/38 - zdjęcia z dnia dzisiejszego. Zdjęcia są słabej jakości, zdaję

Slank.pl- gra w odchudzanie + KONKURS!

Dzisiaj przychodzę do was z notką dotyczącą portalu Slank.pl . . Pierwsze co było pozytywnym zaskoczeniem, to to, iż Slank.pl jest czymś co można określić jako portal społecznościowy zrzeszający ludzi zainteresowanych dietetyką, szukających motywacji i próbujących zmienić siebie, a rejestracja na nim jest darmowa. Jest czymś co porównałabym do dietetycznego facebooka, do tego w bardzo przyjemnej i przejrzystej szacie graficznej. Zerknijmy na mój panel: Po rejestracji mamy widok na przejrzysty i prosty do opanowania interfejs, po którym zamierzam was oprowadzić. Pierwszą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę- to 'mój dziennik'. Po publikacji posta, pojawia się on w zakładce blogosfera- każdy może Cię zmotywować i samemu można komunikować się z innymi użytkownikami serweru. Tutaj także można skontaktować się z administracją strony- zadać pytanie, przesłać opinię lub podesłać pomysł do realizacji. Niezależnie od blogosfery działa zakładka 'dyskusje':