Ostatnio, jakimś cudem ominęłam rozliczenia z wymiarów, w takim razie będzie to post podsumowujący moją półroczną działalność anihilacyjną nadwagi na mnie.
Stwierdziłam, iż moja tabelka nie do końca jest kompletna- zupełnie nie uwzględniałam obwodu na wysokości pępka, oraz ok. 2-3 cm poniżej jego, czyli tzn oponki. Pokusiłam się również o zmierzenie ponownie szyi... i wyszły mi dwa wymiary. W połowie jej długości jest to 31 cm, jednak bliżej 'nasady' wartość ta wynosi już 34 cm. I szczerze mówiąc nie wiem, który wynik jest poprawny.
Nie mniej, nie rozwodząc się zbyt wiele, oto zestawienie:
Od ostatniego pomiaru, udało mi się zredukować obwód talii o kolejne 3 cm- sukces! Reszta parametrów raczej nie drgnęła, waga nieznacznie spadła.
Porównując ostatnie dwa miesiące z poprzednimi- redukcja jest najmniejsza. Warto zauważyć, że ograniczyłam jednak swoją aktywność fizyczną, sezon rowerowy dogasa, a ja sama przestałam regularnie ćwiczyć. Na polu bitwy pozostał jedynie sam sposób odżywiania. Po drodze okres świąteczny okazał się czasem małych i dużych grzeszków- cóż, nie potrafiłam się oprzeć makowcowi czy ciastom orzechowym. Tutaj powinnam kajać się sama przed sobą.
Co mnie cieszy, nadal utrzymuję regularność śniadań oraz ilość cukru- były to największe wyzwania dla mnie.
Czas na podsumowanie półrocznej walki: straciłam 14,5 kg. Uświadomiłam sobie jednak, że moje odchudzanie zaczęło się trochę wcześniej, niż prowadzenie bloga. Tuż przed jego otwarciem ostatnim pomiarem masy był wynik 78 kg. Wtedy dałoby to wynik prawie 20 kg łącznie!
Z czego cieszę się najbardziej? 16 cm mniej w talii! Nie ukrywam, że to właśnie okolice brzucha zmotywowały mnie do walki ze sobą i pomimo tego, iż do płaskiego brzucha jeszcze daleka droga, to mogę być z siebie dumna.
Ale tak na prawdę najbardziej cieszę się z tego, że trwam, a moja świadomość dietetyczna wciąż rośnie. Porównując siebie z maja/czerwca, a dzisiaj wiem o wiele więcej niż na samym początku. Nie wierzę w diety cud, a jedynie 'diety' jako pojęcia zmiany nawyków żywieniowych na całe życie.
Wow, super efekty! 16 cm mniej w talii, to musi być cudowne uczucie! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńBrawo :) Widać postępy :) rzeczywiście sporo się zmieniłaś - na plus oczywiście :) Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę... widać to nie tylko w wymiarach, ale i moim samopoczuciu- w końcu zaczęłam się trochę bardziej akceptować i pozwalać sobie na eksperymenty z ubiorem- papa męskie t-shirty (;
UsuńGratulacje ! Sama straciła ogólnie prawie 30 kg wiec wiem jaka to radość widzieć każdy spadający cm :) Teraz skupiam się na rzeźbieniu sylwetki, wiec powodzenia w dalszej walce o lepszą siebie ! :)
OdpowiedzUsuń30 kg? Wow... podziwiam, to dopiero wyczyn!
UsuńGratuluję efektów :) Oby nowy rok był równie owocny :)
OdpowiedzUsuńSłonik bardzo gratuluje i gorąco pozdrawia! :)
OdpowiedzUsuńsuper ponad 14 kg niesamowiet
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Try to design
Gratuluje wytrwałości i motywacji i efektów :) Fajnie jest czytać, oglądać wyniki osób, które walczą/walczyły z nadwagą :) Takie metamorfozy motywują :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na blog mojej koleżanki o odchudzaniu, jak schudnąć 10kg itp. :)
srodkiodchudzajace.com.pl